Wywiad przeprowadzony przez Joannę Piekarską dla serwisu Notatki Terapuetyczne

O tym, czy słusznie boimy się psychiatry i co trzeba wiedzieć o zaburzeniach nastroju, opowiedziała mi dr Joanna Popławska

To znaczy, że przy depresji dobrze jest zacząć się ruszać jak najszybciej, bo na pełne działanie leków trzeba kilka tygodni poczekać, a ruch działa zaraz. I wprawdzie nie wyleczy, ale możemy się nim wspomóc.

Właśnie tak. Suplementy diety też są przydatne, bo bardzo często w depresji dochodzi do niedoboru witaminy B. Więc dobrze jest ją uzupełnić.

Często się mówi o tym, jak ważna jest witamina D3 i że w naszym klimacie powinniśmy ją suplementować ze względu na stosunkowo niedużą ilość słonecznych dni w roku. Polecasz to pacjentom?

Myślę, że niedobór witaminy D też ma swój udział w powstawaniu depresji, dlatego często zalecam, żeby ludzie wychodzili na spacer. Potrzebne jest przynajmniej 5 minut patrzenia w słońce, bo to też działa przeciwdepresyjnie.

I tu chyba okulary przeciwsłoneczne wyrządzają nam pewną krzywdę?

Tak, bo słońce najlepiej przenika przez powieki, które są cieniutkie. Już 5 minut poleżenia w słońcu z zamkniętymi oczami robi różnicę.

Czym grozi nieleczona depresja? Często słyszę o osobach, które są w depresji i nie decydują się iść do lekarza. Więc myślę, że dobrze powiedzieć też o konsekwencjach.

Nieleczona depresja grozi zmianami endokrynnymi w organizmie. Może dojść do zaburzenia pracy tarczycy i niedoczynności, do reumatoidalnego zapalenia stawów, do nadciśnienia. To są choroby autoimmunologiczne, którym możemy zapobiec, jeżeli by taka osoba wcześniej zgłosiła się do psychiatry. Więc te osoby wylądują potem u internisty i dostaną leki, które będzie trzeba brać do końca życia. A leki przeciwdepresyjne można brać przez rok i zupełnie inaczej zacząć funkcjonować, i zapobiec wszystkim tym dodatkowym dolegliwościom.

Poza tym depresja jest chorobą potencjalnie śmiertelną i może prowadzić do samobójstwa.

Część osób chorujących na depresję podejmuje próbę samobójczą i jest ich coraz więcej. Statystyki są alarmujące. Słyszałam też ostatnio, że 80% młodzieży gimnazjalnej nie rusza się. Są wożeni do szkoły i ze szkoły, potem siedzą przed komputerem. Kiedyś mieliśmy więcej aktywności fizycznej, to trochę nam podnosiło serotoninę. Ci młodzi są bardziej narażeni na depresję. Widzę też taką skrajność, że ludzie albo trenują do maratonów, uprawiają sport wyczynowo, albo wcale. Trening albo jest wyczerpujący i przez to niezdrowy, albo go nie ma. A jak już mówiłyśmy, sport jest ważny dla zdrowia psychicznego. Także sporty grupowe mogą być bardzo fajnym wsparciem leczenia, bo nawiązywanie relacji w grupie bardzo dobrze nam robi.

A właśnie, skoro mówimy o grupach — wiem, że prowadzisz też grupy terapeutyczne. Czy osobom w depresji poleciłabyś tę formę leczenia?

Tak, bardzo! Zauważyłam, że często do depresji przyczynia się też izolacja społeczna. Ludzie samotni dużo łatwiej popadną w depresję, niż ktoś, to ma rodzinę, przyjaciół. Więc myślę, że grupa jest super ofertą dla ludzi z depresją.

Z badań profesora Michaela Lamberta wynika, że gdy pacjent nie ma wsparcia społecznego, to psychoterapia indywidualna jest dużo mniej skuteczna. Badacz zaleca kierowanie takich osób do grup, żeby miały dodatkowe wsparcie. Więc jeśli ktoś czuje się osamotniony, to dobrze, żeby poszukał sobie grupy, czy to terapeutycznej, czy innej…

Może to też być grupa, która uprawia razem sport. Chodzi o to, żeby być między ludźmi i być w relacjach. Moje doświadczenie pokazuje, że to jest dla pacjentów bardzo ważne. Kiedyś w poradni na Milenijnej stworzyłam grupę dla osób 50+. W większości to byli ludzie, którzy zostali zwolnieni z pracy krótko przed emeryturą. I oni teraz, w dwa lata po zakończeniu tej terapii, nadal się spotykają, zorganizowali sobie grupę samopomocową. To pokazuje, jak bardzo to jest potrzebne.

Co jest według Ciebie największą wartością, jaką daje grupa?

To trudne pytanie, bo grupa daje bardzo dużo. Ale chyba to, że człowiek może zrozumieć, że nie jest sam. Ludzie w depresji albo z jakimś zaburzeniem myślą o sobie bardzo źle. Myślą, że są nienormalni. Zresztą inni ludzie, którzy dobrze zawodowo funkcjonują, też często nie mają o sobie dobrego zdania. Tak bym myślała, że to chodzi o to, co Yalom nazywa uniwersalizmem. To poczucie, że inni mają podobne doświadczenia i przeżycia, że nie tylko my się zmagamy z różnymi rzeczami. Dzięki grupie ludzie wychodzą do innych, nawiązują kontakty. Zaczynają myśleć o sobie nawzajem, czekają na to spotkanie grupy… Myślą o kimś innymi i chcą mu pomóc, widzą, że mogą coś innym dać. To też ich wzmacnia.

To bycie z innymi wydaje się kluczowe…

Tak. Bycie z innymi, rozmowa, bycie z nimi. Nawet sam fakt, że mamy jakiś cel do zrealizowania, wiemy, że idziemy na to spotkanie, że inni tam na nas czekają. Bo to są często ludzie, którzy nie widzą dla siebie przyszłości, na nic już nie czekają. Uczestnictwo w grupie sprawia, że czekają na spotkanie z innymi, że mają wsparcie i dają wsparcie.

Jak depresja wpływa na relacje? Czy może utrudniać bycie w związku albo utrzymywanie relacji przyjacielskich?

Wróciłabym do tej metafory, że w depresji patrzymy przez brudną szybę. Czyli jeżeli patrzymy na świat przez szybę, to patrzymy przez nią też na naszą najbliższą osobę i tak się wydaje, że ona jest jakaś dziwna, że mnie nie rozumie… Bardzo często w depresji nie mamy ochoty rozmawiać z innymi.

Albo możemy myśleć, że nasi przyjaciele tylko wtedy chcą się z nami spotykać, kiedy jesteśmy uśmiechnięci i zadowoleni. To mi się wydaje dość powszechne…

Tak. Tak się zdarza.

Myślę też o poczuciu bycia niezrozumianym. Niektórzy naprawdę nie rozumieją. Może być trudno wczuć się w czyjąś sytuację i zrozumieć, że ten ktoś, kto jest w depresji, nie jest leniwy albo nieporadny, że to nie jest kwestia jego woli i decyzji, tylko naprawdę jest chory…

Tak, jak mówisz o tym niezrozumieniu, to sobie pomyślałam o grupie właśnie, że dzięki grupie ci ludzie wreszcie czują się rozumiani. Że tam są inni, którzy wiedzą, co znaczy mieć depresję. Wiedzą, jak wtedy człowiek się czuje. Dzięki temu ludzie widzą, że mogą tam w grupie być rozumiani, przyjęci i akceptowani.

I że mogą pokazać innym całego siebie, a nie tylko ten „lepszy” kawałek, którym mają ochotę się pochwalić…

Prawdziwego siebie.

Czyli też możliwość bycia autentycznym wydaje się w tym bardzo istotna…Podsumowując: jaka jest najważniejsza rzecz, którą trzeba wiedzieć o depresji?

Że depresja jest chorobą, że to nie jest wymysł. Naprawdę wtedy nasz mózg nie funkcjonuje prawidłowo. Bardzo częste w depresji są zaburzenia myślenia, czyli mamy takie myśli, które nie są normalne i naturalne. Takie czarne widzenie przyszłości…

Właśnie, bo niektórym osobom w depresji wydaje się, że dopiero teraz widzą, jak jest naprawdę, że nie ma dla nich żadnej nadziei. O tym mówi pisarz Andrew Solomon w swoim wystąpieniu na konferencji TED — w jaki sposób depresja zmienia myślenie i jak się wydaje, że to jest jedyna możliwa wizja świata.

Tak, to się pojawia też w tzw. triadzie depresyjnej Becka: pesymistyczna ocena sytuacji, pesymistyczna ocena siebie i pesymistyczne oczekiwania co do przyszłości. Osoby w depresji często myślą, że nic dobrego ich nie czeka, że one same są beznadziejne albo wręcz złe, a problemy są nie do rozwiązania. Na szczęście wystarczy pół roku, rok dobrego leczenia i ich samopoczucie zwykle jest dużo lepsze. Także ich myślenie się zmienia — mają więcej nadziei i zwyczajnie chce im się żyć.